Jednakże tak otwarta i stanowcza deklaracja zaskakuje, biorąc pod uwagę politykę NATO wobec Rosji w latach 2009-2010, zmierzającą do ocieplenia wzajemnych stosunków i nawiązania współpracy w wielu aspektach. Polski rząd gorliwie przyłączył się do tej polityki, stając się niejako jej motorem, o czym najlepiej świadczy kuriozalna wypowiedź Radosława Sikorskiego z marca ubiegłego roku o potrzebie przyjęcia Rosji do NATO. W grudniu 2009 w kwaterze głównej sojuszu przedstawiciele obu stron podpisali 3 dokumenty zobowiązujące do współpracy w nadchodzącym roku, zwłaszcza w walce z terroryzmem.
Sytuacja zaczęła zmieniać się w lipcu 2010, kiedy sekretarz stanu USA Hillary Clinton podczas wizyty w Gruzji potępiła w ostrych słowach politykę Rosji prowadzoną w Abchazji i Osetii Południowej, nazywając ją „inwazją i okupacją”. Hilary Clinton przestrzegła także wtedy Gruzję przed prowokowaniem większego sąsiada. Dzień po tym wydarzeniu Władimir Putin skrytykował Gruzję za szukanie zagranicznej pomocy w rozwiązywaniu problemów, które powinny być załatwione pomiędzy Moskwą, a Tbilisi. Od tamtej pory żaden z polityków państw członkowskich NATO nie powiedział ani słowa na temat włączenia Federacji Rosyjskiej w struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Przyjęcie Gruzji do NATO może spowodować o wiele większe napięcie na linii z Moskwą, niż to, jakie miało miejsce w sierpniu 2008 roku, tuż po wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej. Wydaje się jednak, że dowódcy NATO są na to przygotowani, a decyzja o rozszerzeniu wpływów sojuszu na Kaukazie jest nieodwracalna. Potwierdza to, oprócz słów sekretarza generalnego, także otwarcie biura NATO w stolicy Gruzji, Tbilisi. Warto jednak przypomnieć, że wkrótce po zamrożeniu stosunków NATO-Rosja przed dwoma laty rozpoczął się czas „miękkiej polityki” wobec Rosji.
Zastanawiające jest, czy po przyjęciu Gruzji w skład sojuszu NATO podobnie będzie starało się „ugłaskać” rosyjskiego niedźwiedzia. Słowa Rasmussena oraz ostatnie posunięcia Rosji w separatystycznych gruzińskich republikach (rozmieszczenie rakiet przeciwlotniczych s-300 na terytorium Abchazji) stwarzają wrażenie, że obecnie odbywa się swego rodzaju próba sił pomiędzy stronami.
Sytuacja na Kaukazie od dwóch lat stanowi kość niezgody pomiędzy NATO, a Rosją. W skali globalnej ucierpiały na tym głównie stosunki rosyjsko-amerykańskie, mimo iż Barack Obama od początku swej prezydentury wykonał wobec Rosji wiele przyjaznych gestów i decyzji, jak np. ta o wycofaniu się z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. Dodatkowo, 1 października tego roku amerykański prezydent w rozmowie telefonicznej z Dmitrijem Miedwiediewem zapewniał Rosję, że dzień jej członkostwa w Międzynarodowej Organizacja Handlu zbliża się coraz szybciej. Bez wątpienia wyżej wymienione działania Amerykanów są dla Rosji bardzo korzystne, wskazują na realną chęć ocieplenia stosunków, dlaczegoż więc Stany Zjednoczone i NATO zdecydowały się tak stanowczo poprzeć Gruzję? Czyżby i Amerykanie postanowili powrócić do polityki zdobywania wpływów?
Źródła:
- http://www.rp.pl/artykul/102661,543576.html
- http://www.psz.pl/index.php?option=content&task=view&id=34272
- http://www.nato.int/cps/en/SID-2E62AF30-33AD44FD/natolive/news_66583.htm?