Warunkowa zgoda na polskie Trójmorze

Michal Lebduška

Michal Lebduška

Pracownik naukowy AMO Research Center, z którym związany jest od 2012 roku. Jego badania koncentrują się na polityce, bezpieczeństwie i rozwoju społecznym na Ukrainie oraz na stosunkach ukraińsko-polskich. Jednocześnie koordynuje międzynarodowy projekt edukacyjny na Białorusi.

Inicjatywa Trójmorza jest flagowym projektem obecnego polskiego rządu oraz związanego z nim prezydenta Andrzeja Dudy. Choć przyłączyło się do niej w sumie dwanaście państw członkowskich Unii Europejskiej, od Estonii po Bułgarię, a jej popularyzatorem była obok Polski przede wszystkim Chorwacja, chodzi o projekt, który można charakteryzować jako przede wszystkim polski. Na pierwszy rzut oka wywołuje on skojarzenia z tak zwanym Międzymorzem, które miało w okresie międzywojennym stowarzyszać pod przywództwem Warszawy państwa położone między Niemcami a Rosją.

Michal Lebduška

Pracownik naukowy AMO Research Center, z którym związany jest od 2012 roku. Jego badania koncentrują się na polityce, bezpieczeństwie i rozwoju społecznym na Ukrainie oraz na stosunkach ukraińsko-polskich. Jednocześnie koordynuje międzynarodowy projekt edukacyjny na Białorusi.

Początek inicjatywy Trójmorza sięga 2015 roku, kiedy władzę w Polsce objęła partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS), przy czym pierwszy szczyt miał miejsce rok później w Dubrowniku (Chorwacja). Mimo że prezydent RP Andrzej Duda (w przypadku którego chodzi o najbardziej widoczną samodzielną aktywność na polu polityki zagranicznej) miał ewidentnie większe ambicje, jedynym namacalnym rezultatem Trójmorza pozostaje założenie funduszu, które zostało ogłoszone na szczycie w Bukareszcie w 2018 roku.

Deklarowanym celem wspomnianego funduszu, który miałby na początku dysponować sumą do pięciu miliardów euro, jest finansowanie projektów z sektora transportu, energetyki oraz infrastruktury cyfrowej. Mają one przyczynić się do wyrównania różnic między nowymi i starymi państwami członkowskimi UE, a jednocześnie stworzyć brakujące połączenie na osi północ – południe, w którą, według Kancelarii Prezydenta RP, w odróżnieniu od osi wschód – zachód nie zainwestowano dostatecznych środków. Jeśli inicjatorzy poważnie myślą o dużych inwestycjach, muszą się znacznie bardziej postarać przy poszukiwaniach źródeł finansowania. Według szacunków z okresu stworzenia funduszu na wybudowanie brakującej infrastruktury należy bowiem do 2030 roku pozyskać nawet 600 miliardów euro.

W Czechach koncepcja Trójmorza, której nazwa nawiązuje do przestrzeni pomiędzy Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym, pozostaje raczej nieznana i znajduje się na marginesie zainteresowania publicznego. Wiele mówiącą ilustracją czeskiego podejścia do tej inicjatywy jest oficjalne zdjęcie ze szczytu w Warszawie w 2017 roku, w którym wziął udział również prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Obok niego na zdjęciu stoi dziesięciu prezydentów, wśród których widzimy m.in. Andrzeja Dudę, Andreja Kiskę oraz Jánosa Ádera, podczas gdy Czechy reprezentuje ówczesny Marszałek Sejmu, Jan Hamáček. Czechy były jedynym obok Austrii krajem, który nie wysłał na ten szczyt głowy państwa.

 

Kanał Zemana

 

Podobna sytuacja powtórzyła się również na kolejnych spotkaniach – w 2016 roku w Dubrowniku Czechy reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Václav Kolaja, a w 2018 roku w Bukareszcie – marszałek Sejmu Radek Vondráček. Prezydent Miloš Zeman wziął udział dopiero w ostatnich dwóch szczytach w Lublanie i Tallinie. Wykorzystał jednak swoją obecność przede wszystkim w celu promocji kanału Dunaj-Odra-Łaba, który jest jedynym czeskim reprezentantem na liście priorytetowych projektów w regionie. Dla porównania: na przykład Chorwacja wykazała w sumie szesnaście projektów, Węgry piętnaście, a znacznie mniejsze Litwa i Łotwa po osiem. Czeskim inicjatywom nie pomaga też fakt, że duże projekty transgraniczne promowane przez inne państwa Trójmorza w żaden sposób nie dotyczą Czech. Typowym przykładem jest korytarz drogowy Via Carpatia, który ma prowadzić z Litwy przez Polskę do Rumunii, Bułgarii i Grecji czy też gazociąg Eastring dotyczący Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii.

Znikome zainteresowanie Czech koncepcją Trójmorza koresponduje z dość obojętnym przyjęciem inicjatywy między czeskimi dyplomatami. Choć na razie jedynym konkretnym wynikiem współpracy jest już wspomniany fundusz, a Trójmorze ogranicza się do projektów dotyczących infrastruktury i gospodarki, w Czechach długo wiązał się z nim szereg obaw związanych z szerzej zakrojonymi ambicjami rządu PiS oraz z jego długotrwałymi sporami z Brukselą odnośnie przestrzegania zasad państwa prawa. Na początku bowiem cała inicjatywa robiła wrażenie dość niekonkretnej i nie było do końca jasne, jakie stanowisko zajmie wobec Unii Europejskiej, a szczególnie wobec Niemiec. Dlatego też Trójmorze mogło wyglądać jak próba stworzenia alternatywy politycznej stojącej w opozycji wobec kluczowych partnerów Czech, która prowadziłaby do kolejnej polaryzacji między Europą Zachodnią i młodszymi państwami członkowskimi UE. Ponadto wzmocniłoby to negatywny wizerunek państw Grupy Wyszehradzkiej, co rzecz jasna nie leży w czeskim interesie. Bardzo jasno wypowiedział się w tej kwestii Jan Hamáček, który na szczycie w Warszawie wyraźnie podkreślał, że Trójmorze nie może być alternatywą dla Unii Europejskiej.

Stosunek Czech do Trójmorza trafnie wyraził jeden z czeskich dyplomatów, którego w 2017 roku cytował polski dziennik Gazeta Wyborcza. Według niego problem Pragi polegał na tym, że postrzegała projekt jako „mocarską” koncepcję ewokującą Międzymorze z epoki Józefa Piłduskiego i pewien rodzaj koalicji politycznej przeciwko Niemcom i Francji. Dlatego w czeskich kręgach dyplomatycznych od początku miało się o niej mówić jako o „przedziwnej inicjatywie”. Niczego nie zmienia nawet okoliczność, że polska strona stara się wyciszać skojarzenia z międzywojennym Międzymorzem, które miało być politycznym projektem pod egidą Polski, i nie używa tego terminu.

W wyżej wymienione obawy jednoznacznie wpisuje się także fakt, że rząd PiS w znacznym stopniu starał się orientować raczej na Stany Zjednoczone rządzone przez Donalda Trumpa niż na Unię Europejską. Właśnie prezydent amerykański znany ze swojego ambiwalentnego stosunku do UE wziął udział w szczycie w Warszawie w 2017 roku, wyrażając publicznie wsparcie dla Trójmorza. Postrzeganiu inicjatywy nie pomogły też niektóre niejednoznaczne wypowiedzi strony polskiej. Podczas gdy Andrzej Duda jasno deklarował, że chodzi o inicjatywę związaną z gospodarką i infrastrukturą, na przykład szef Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski sugerował przed spotkaniem w Warszawie, iż najistotniejszy powinien być motyw polityczny.

 

Niespełnione ambicje

 

Wspomniane wątpliwości do pewnego stopnia rozwiała dopiero sytuacja z ostatnich dwóch lat. Po pierwsze doszło w końcu do powstania funduszu inwestycyjnego, po drugie w szczycie wzięli udział przedstawiciele Unii Europejskiej (dwukrotnie był to jej ówczesny przewodniczący Jean-Claude Juncker, raz komisarka Margrethe Vestager) oraz Niemiec, które oficjalnie przyjęły rolę obserwatora. Do Bukaresztu przyjechał w 2018 roku minister spraw zagranicznych Heiko Maas, a o rok później w Lublanie pojawił się prezydent Frank-Walter Steinmeier. Ten krok prawdopodobnie uspokoił przedstawicieli Czech i otworzył drzwi do udziału prezydenta Zemana w kolejnych spotkaniach oraz włączenia Czech do funduszu Trójmorza. Jednocześnie jest jednak jasne, że mimo ambicji polskich polityków z Andrzejem Dudą na czele – jakie by one nie były – Trójmorze przynajmniej na razie pozostanie wyłącznie jedną z szeregu inicjatyw regionalnych, których sukces zależeć będzie przede wszystkim od tego, na ile uda się zwabić inwestorów chętnych do wpłat do funduszu.

Dla Czech Trójmorze jest więc przede wszystkim okazją do tego, jak włączyć się w użyteczne projekty transgraniczne prowadzące do większego powiązania państw w regionie, wśród których mogłaby być np. budowa korytarzy szybkiej kolei. W związku z początkowym sceptycyzmem związanym z niejasnymi wypowiedziami polskich przedstawicieli, ogólną pozycją Polski za rządów Prawa i Sprawiedliwości w ramach UE oraz stosunkowo niekonkretną wizją Trójmorza, Praga nie garnęła się zbytnio do inicjatywy. Choć krytyczne podejście Czech złagodniało, jego zainteresowanie Trójmorzem jest – być może z inercji – mniejsze niż mogłoby być. Platforma służyła na razie przede wszystkim prezydentowi Zemanowi do wspomnianej już prezentacji jego wymarzonego (i jednocześnie postrzeganego jako bardzo kontrowersyjny) kanału Dunaj-Odra-Łaba, a to niestety szkoda, bo Czechy na pewno byłyby w stanie zaproponować inne projekty o wyraźnie większych korzyściach.

Jednocześnie większe zaangażowanie Czech mogłoby w przyszłości przynieść ciekawe możliwości. Trójmorze będzie jednak miało dla Pragi sens wyłącznie wówczas, jeśli zostanie inicjatywą czysto ekonomiczną, dopełniającą inne formaty współpracy regionalnej (na przykład Trójkąt Sławkowski stworzony przez Czechy, Słowację i Austrię w 2015 roku). W żadnym przypadku nie należy oczekiwać, że włączyłaby się ona w jakąkolwiek inicjatywę polityczną stojącą w opozycji do Europy Zachodniej z Niemcami na czele. Na takim planie Trójmorze nie miałoby absolutnie żadnej szansy na rozwój i spotkałoby się z wielkim oporem nie tylko ze strony Czech, ale niewątpliwie i innych państw członkowskich Unii Europejskiej, które chcą uniknąć starć z Brukselą na wzór tych, które mają obecnie Polska i Węgry. Jednoznacznym priorytetem w związku z tym jest współpraca na poziomie UE, od której zależeć będzie cokolwiek innego.

 

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w grudniu 2020 r. w czasopiśmie „Demokratický střed”.

 

Z czeskiego przetłumaczyła Zofia Bałdyga.

 

Artykuł wsparty przez Forum Czesko-Polskie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej. Powstał on w ramach projektu realizowanego przez czeski think-tank AMO (Asociace pro mezinárodní otázky) przy współpracy Ośrodka Myśli Politycznej.