Szanowny Mój Lordzie Dudley-Stuart[1]!
Z rozrzewnieniem i wdzięcznością postrzegam nowy dowód współczucia, jaki okazujesz w urządzeniu zebrania, celem którego jest ożywienie interesu tak mocno zawsze obchodzącego szlachetny Naród Angielski, jaki on bierze w losach nieszczęśliwej naszej Ojczyzny.
Serdecznie żałując, iż nie mogę być obecnym na tym zebraniu, pragnę przynajmniej tymi słowami uczestniczyć wam w podziale publicznych uczuć, do których każdy z Polaków wielkie przywiązuje znaczenie.
Od niejakiego czasu Polska, prawie wszędzie zapomniana i ledwie niewskazana na milczenie grobowe, znalazła wspaniałe schronienie w waszym Towarzystwie, i to się należy twojej wytrwałości i niezachwianemu staraniu, że w dzisiejszych okolicznościach imię Polski będzie wymawiane w połączeniu z ważnymi wypadkami, które obecnie poruszają Europę.
Nadzieje nasze (jak to się dzieje ze wszystkimi, którzy wskazani byli na długie cierpienia) rychło się ożywiają. – Równo z początkiem nieporozumień na Wschodzie, przewidując, że ich zakres nabierać będzie obszerniejszego rozmiaru, nie przestawaliśmy uczuwać otuchy, że przychylniejsza przyszłość otworzy się naszemu krajowi. – I w rzeczy samej, któż może przepowiedzieć w tej chwili, jakie interesy to wyrodzi lub jaki tego będzie koniec? – Któż ośmieli się twierdzić, że zadanie choćby najwyższej powagi może być wyjętym od gwałtownego wstrząśnienia, kiedy budowa europejskiej społeczności nań jest wystawioną?
Sprawa Polski zdaje się być przeznaczoną formować cel najważniejszy w wielkiej sprzeczce, jaka ma się rozwinąć. – Kwestia bez wątpienia otoczona wielkimi trudnościami, jednakże dzień może być niedalekim, kiedy najznamienitsi ludzie stanu, na których odpowiedzialność prowadzenia spraw europejskich polega, razem ze wszystkimi zgłębiającymi rzecz umysłami, nie zaniedbają dostrzec, że w Polsce znajduje się zasada, rzetelny węzeł dzisiejszego przesilenia.
Co do nas, długo przyzwyczajonych do cierpienia i wytrwałości, która wynika ze źródła niewzruszonej ufności w Boską sprawiedliwość, my czekamy, nim postęp wypadków nie nada nam świeższej otuchy, i najprawdopodobniej nie będziemy zawiedzeni w naszym oczekiwaniu.
Jest to rzeczą najwidoczniejszą, że europejskie status quo, przez które Polska została wskazaną na zupełne zniszczenie, wstrząsnęło się do gruntu. Nowa era zdaje się świtać wszystkim narodowościom. Era, w której duch egoizmu politycznego, nie mniej ślepego na rzetelne swe dobro, jak głuchego na głos prawdy i sprawiedliwości, zastąpiony będzie czystszymi i bezinteresowniejszymi zasadami – zasadami harmonizującymi z duchem chrześcijańskim.
Zwycięstwo tej zasady nie może przypuszczać zwątpienia, skoro ją popierają dwa najpotężniejsze i najoświeceńsze państwa na świecie, państwa, które się odznaczyły formacją swych narodów. Na tym tedy nowym zjednoczeniu się tych dwóch wielkich i szlachetnych narodów, Anglii i Francji, zbawienie całej ludzkości zdaje się niewyłącznie polegać.
Myślę, że nie ubliżę obowiązkowi roztropnej ostrożności, zwracając waszą uwagę choć pokrótce na powody, dlaczego Polska zasługuje na szczególniejszą uwagę państw zachodnich. W czasie, kiedy najsekretniejsze gabinetowe tajemnice zostały publicznie odkryte, nie będzie to może zbytecznie powiedzieć także o nadziejach Polski i przypomnieć Europie jej prawa.
I dlaczego byśmy mieli pokrywać milczeniem to, co jest widocznym każdemu, a mianowicie, że z trudnością odbudowania Polski jest połączona jedna z najważniejszych korzyści, jakie polityka europejska chce otrzymać? – Najważniejsza trudność może być pokonaną i najpomyślniejszy skutek otrzymanym przez powrócenie dwóm wielkim niemieckim państwom wolności działania, której się one pozbawiły z niewygodą własną, a ze szkodą niepodległości europejskiej, jako też ubliżeniem interesowi własnych swych poddanych, od czasu, jak tylko ich granice zetknęły się z państwem rosyjskim.
Najwyraźniejszą teraz jest rzeczą, że Polska posiada podwójną ważność: raz, że ona być może użytą jako środek do prowadzenia wojny szczęśliwie; po wtóre, że przez nią tylko wojna, tak groźna całej Europie, prędzej da się ukończyć – bez Polski zaś prawie nie ma sposobu, jak by pokonać ten straszny opór, jaki Rosja dzisiaj postawiła.
Odbudowanie Polski niepodległej, w jej naturalnych, odwiecznych granicach, a zatem dostatecznie silnej, jest nieodbicie potrzebnym dla położenia linii socjalnej i strategicznej, do utrzymania równowagi europejskiej niezbędnej – nie przyjmujemy możności zakończenia toczącego się przesilenia powszechnym pokojem, chociażby najpóźniej, a z tym wszystkim Rosja, Prusy i Austria, powróciwszy zabór, nie poniżyłyby zgoła swej politycznej godności państw pierwszego rzędu, jakimi one były za czasów Katarzyny II[2], Marii Teresy[3] i Fryderyka II[4]. Ale przywrócenie Polski jest pierwszym krokiem do uszanowania zasady nienaruszania cudzej własności i powszechnego bezpieczeństwa Europy, bez czego nie ożywi się ufności w narodach tak długo, dopóki niesłuszność i okrutna grabież jątrzyć będzie różne narodowości.
Szczere tedy wrócenie się do zasady sprawiedliwości, tak płocho obrażonej na Polsce, jest bez wątpienia najdzielniejszym i najskuteczniejszym środkiem uśmierzenia ducha rewolucji i uniknięcia tych nieprzestannych konwulsji, jakimi Europa jest zagrożoną – i ten tylko środek jest zdolnym wskrzesić w narodach uczucie poszanowania i miłości dla swych monarchów, jakie od drugiej połowy przeszłego wieku, epoki rozbioru Polski, tak nieszczęśliwie osłabiło się i zamieniło się w nienawiść.
I w rzeczy samej, rządy, których najpierwszym zadaniem jest zachowanie NIENARUSZONOŚCI, nie tylko w Europie, ale na całym świecie, nie mogą godnie w obliczu ludów przyjmować na siebie powagi obrońców dobrego porządku, moralności i sprawiedliwości, dopóki sprawy sumienia domierzeniem sprawiedliwości nie załagodzą.
Co się tyczy trudności, jakimi załatwienie kwestii polskiej jest otoczone, byłoby błędem takowe opuszczać.
Anglia i Francja, kosztem swojej krwi i skarbu, wstępują dziś w szranki niebezpiecznej walki, w obronie najdroższych interesów społeczeństwa. Podziwiając w nich szczytną misję nieinteresownych obrońców słuszności, możemy choćby na moment wątpić, że we właściwym czasie toż samo principium swoje zaniedbają rozciągnąć do Polski?
Prócz tego, niemieckie państwa w obecnej kwestii dręczyć się muszą nieskończonymi obawami, a jednakże strata, jakiej by oni doznali na zwróceniu prowincji polskich, byłaby bardzo małą w porównaniu do korzyści, jakiej by nabyli przez zapewnienie sobie stałego pokoju i bezpieczeństwa.
Państwa te nie mogą nie widzieć, że traktat 1815 roku nie nadał żadnej trwałości dziełu tam opisanemu, a zatem, że one nie mają ani słusznego, ani prawnego powodu utrzymywania się przy Polsce, muszą tedy jasno to zrozumieć, że zachodnie państwa, jako biorące udział w tym traktacie, mają pewny powód powołać państwa niemieckie, wspierające zawsze Rosję w zaborczej jej polityce, do zdania rachunku za uciemiężenia i niebezpieczeństwa, jakie się rozwinęły w teraźniejszym przesileniu. – Zwrócenie tedy Polsce oderwanych od niej części byłoby jedyną szlachetną ofiarą, jaką niemieckie państwa uczynić powinny, ażeby zapewniły sobie i udział w bohaterskiej walce, rozpoczętej przez Zachód, i otrzymały prawo do korzystania z pomyślnych wypadków.
Nawet co się tyczy plemion niemieckich i rosyjskich, należy się spodziewać, że one, będąc lepiej zainformowane o obrzydliwym czynie podziału Polski i okropnych następstwach, jakie za tym poszły, postrzegą na koniec, jak to już oświeceńsi ich współziomkowie postrzegli i wielokrotnie objawili, że to być powinno ich najrzetelniejszym i najżywotniejszym interesem: oczyścić się z plamy i zrzucić z siebie ów ciężar odpowiedzialności, jaki niegodziwość podziału Polski na nich sprowadziła.
Wreszcie nie w chwili to, kiedy cesarz Napoleon III[5], na chwałę swojego panowania i dzisiejszego wieku, wyrzekł, że „CZAS ZABORÓW PRZESZEDŁ” i kiedy Anglia i cała Europa poklasnęła tak szlachetnie natchnionemu oświadczeniu, można będzie uświęcać prawnie te właśnie zabory świeżych czasów, które z najgorszych powodów dokonane były, a o których, w roku 1812, jeden z najznakomitszych ludzi stanu powiedział, w wyrazach dzisiaj jeszcze powtórzyć się mogących, że są one „des lambeaux sanglants si péniblement arrachés, et encore si mal réunis” [krwawymi strzępami, tak boleśnie rozerwanymi, a jednak tak mocno ze sobą związanymi].
Nie zostaje mi teraz, Kochany Lordzie, jak ponowić wyrazy uczuć szacunku i przywiązania, z którymi zostaję.
- Czartoryski
Paryż, 24 marca 1854
* * *
Adam Jerzy Czartoryski (1770-1861), książę, dyplomata, jedna z najważniejszych postaci polskiej polityki okresu zaborów. Urodził się 14 stycznia 1770 r. w Warszawie. Wziął udział w wojnie 1792 r., zaś podczas powstania kościuszkowskiego przebywał za granicą. Wysłany po upadku Rzeczypospolitej do Petersburga, by załatwiać sprawy majątkowe rodu, zaprzyjaźnił się jako adiutant z wielkim księciem Aleksandrem. Zaowocowało to, gdy Aleksander został carem, mianowaniem Czartoryskiego zastępcą ministra (od 1802 r.), a następnie ministrem spraw zagranicznych Rosji (1804-1806). Od 1805 r. był członkiem Senatu i Rady Państwa. Na kongresie wiedeńskim doradzał władcy Rosji w sprawie polskiej, przyczyniając się do stworzenia konstytucyjnych fundamentów powstałego decyzjami kongresu Królestwa Polskiego, w którym był m.in. senatorem i członkiem Rady Administracyjnej. Jako kurator wileńskiego okręgu naukowego przyczynił się do rozkwitu tamtejszego uniwersytetu – w r. 1824, po procesie filaretów, podał się do dymisji. Krytycznie odnosił się do polityki Mikołaja I. Podczas powstania listopadowego stanął na czele Rządu Narodowego, ale po wypadkach 15 sierpnia 1831 r., gdy w Warszawie doszło do gwałtownych wystąpień ludu i samosądów, wraz z całym rządem podał się do dymisji i wstąpił jako ochotnik do korpusu gen. Ramorino. Po klęsce insurekcji wyemigrował. W 1833 r. osiadł we Francji, gdzie stworzył główny ośrodek konserwatywnych środowisk emigracyjnych, zwany od nazwy jego paryskiej rezydencji Hotelem Lambert. Przez wielu traktowany był jako król de facto, rozwinął aktywną działalność dyplomatyczną i propagandową, próbując wykorzystywać dla sprawy polskiej konflikty interesów między europejskimi mocarstwami. Po kończącym wojnę krymską pokoju paryskim 1856 r. przekazał kierowanie Hotelem Lambert synowi Władysławowi, choć wciąż decydował o obliczu polityki obozu. Oprócz działalności politycznej angażował się w życie intelektualne i kulturalne, m.in. współtworzył Towarzystwo Historyczno-Literackie i był jego prezesem (od 1853 r.), przyczynił się do powstania Biblioteki Polskiej w Paryżu. Zmarł 15 lipca 1861 r. w Montfermeil. Główne prace: Essai sur la Diplomatie, Manuscrit d’un Philhelléne, publié par M. Toulouzan, 1830; Mowy Xięcia Adama Czartoryskiego. Od roku 1838-1847, 1847; Żywot J. U. Niemcewicza, 1860; Mémoires, 2 tomy, 1887; Pamiętniki ks. Adama Jerzego Czartoryskiego i korespondencja jego z cesarzem Aleksandrem I, 1904-1905.
Prezentowany list został przedrukowany za broszurą Mowa księcia Adama Czartoryskiego miana w Paryżu, na zgromadzeniu publicznym Polaków, dnia 29 listopada 1853 roku (Tottenham 1854), do której to mowy list dołączono. Tytuł pochodzi od redakcji.
* * *
Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.
[1] Dudley Coutts Stuart (1803-1854) – brytyjski arystokrata, wnuk premiera Lorda Bute, wig, członek Izby Gmin (1830-1837, 1847-1854), współpracownik księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, prezes Literary Association of the Friends of Poland, organizacji społecznej powstałej w 1832 r. w celu mobilizacji brytyjskiej opinii publicznej na rzecz sprawy polskiej. Odrzucił kilka propozycji objęcia różnych urzędów, deklarując, że zaakceptowałby jedynie zostanie ambasadorem przy dworze w Warszawie.
[2] Katarzyna II (1729-1796) – córka niemieckiego księcia z dynastii Anhalt-Zerbst, żona cara Piotra III. Po obaleniu męża, w 1762 r. przejęła władzę jako cesarzowa Rosji, w tej roli umacniając jej dominację we wschodniej części Europy. Przesądziła o losie Rzeczypospolitej, korumpując jej elity polityczne, a gdy to uznawała za niewystarczające, także interweniując zbrojnie i przeprowadzając we współpracy z Prusami i Austrią rozbiory Polski.
[3] Maria Teresa Habsburg (1717-1780) – królowa Węgier od 1740 r., królowa Czech od 1743 r., cesarzowa rzymsko-niemiecka od 1745 r. Po śmierci męża – cesarza Franciszka I Lotaryńskiego – w 1765 r., współrządziła z synem Józefem II, pod jego m.in. wpływem godząc się na udział Austrii w pierwszym rozbiorze Polski, wobec którego miała duże opory. Toczyła z Prusami – bez sukcesów – wojnę o sukcesję austriacką i wojnę siedmioletnią.
[4] Fryderyk II Hohenzollern, zwany Wielkim (1712-1786) – król Prus od 1740 r. Znany był z bardzo dobrego wykształcenia i sympatii do myślicieli oświeceniowych (m.in. Woltera). Jednocześnie zasłynął jako jeden z najbardziej zaborczych władców swej epoki. Toczył wojny z Austrią (o sukcesję austriacką, 1741-1742, w wyniku której Prusy zajęły Śląsk; o sukcesję bawarską, 1778). W wojnie siedmioletniej (1756-1763) przeciwko Prusom wystąpiła koalicja austriacko-francusko-rosyjsko-saksońska, ale uniknął jednak klęski. Był jednym z architektów pierwszego rozbioru Polski.
[5] Napoleon III (1808-1873) – bratanek Napoleona I. W 1848 r. został wybrany prezydentem Republiki. W 1851 r. dokonał zamachu stanu, zaś w kolejnym przeprowadził plebiscyt i ogłosił się cesarzem. Wielkie nadzieje z jego panowaniem wiązali Polacy, sądzący, że może on czynnie i skutecznie wystąpić w sprawie polskiej, do przywrócenia jej niepodległości włącznie – iluzje te rozwiały się w czasie powstania styczniowego. Opinię o politycznej i militarnej potędze Napoleona III ostatecznie zweryfikowała klęska Francji w wojnie z Prusami (1870-1871). Cesarz dostał się wówczas do pruskiej niewoli i jego panowanie zakończyło się detronizacją (formalnie w 1871, choć władzę stracił już w 1870 r.). Po uwolnieniu resztę życia spędził w Anglii.