Drugi problem jaki uniemożliwia Wielkiej Brytanii dogadanie się z UE to według brytyjskiego dziennikarza ustawa Benna, która zobowiązuje rząd do złożenia prośby o przedłużenie negocjacji między UE a Wielką Brytanią, jeżeli do 19 października Borys Johnson nie przedstawi parlamentowi ostatecznej umowy wyjścia. Oznacza to, że obecnie wybór toczy się nie między ofertą Borisa Johnsona a bezumownym wyjściem z UE, jak zapowiadał premier, ale między najnowszą propozycją brexitu przedstawioną Brukseli przez premiera Johnsona a kolejnym wnioskiem o przedłużenie negocjacji. Takie rozwiązanie stwarza zdaniem Forsytha niemal nieodpartą pokusę, by zdecydować się na przedłużenie negocjacji i sprawdzić, czy zapowiadane już wcześniej przez Borysa Johnsona wybory powszechne cokolwiek zmienią.
Jeśli Boris Johnson ma skłonić UE do poważnego potraktowania swojej oferty brexitu, będzie musiał wygrać wybory parlamentarne. Większość w parlamencie zagwarantowałaby, że miałby on legitymacje zarówno do tego, żeby zawrzeć umowę wyjścia w takim kształcie, w jakim chce, jak również, żeby Wielka Brytania wyszła z UE bez umowy, jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia między stronami. Według Jamesa Forsytha, dopiero w tych okolicznościach obecny premier Zjednoczonego Królestwa miałby naprawdę szansę, aby UE na poważnie zaangażowała się w rozmowy z nim.
5 X 2019