Jak zatrzymać Brexit?

Nadszedł najwyższy czas na prawdziwą debatę na temat opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Anatole Kaletsky, przewodniczący Instytutu Nowego Myślenia Ekonomicznego, w swoim artykule dla prospectmagazine.co.uk pt. How to stop Brexit? stwierdza, iż poważne rozważania o alternatywnym związku dla członkowstwa Wielkiej Brytanii w Unii dopiero się rozpoczynają.

 

Chociaż hasło Theresy May „Brexit oznacza Brexit” to bezsensowna tautologia, to jednak emocjonalny przekaz jest dosyć klarowny. Polityka brytyjskiego rządu wyklucza zastosowanie już istniejących modeli związków z Unią Europejską, jakie wypracowała Norwegia czy też Szwajcaria. Postawiony przez Davida Davisa, ministra odpowiedzialnego za wyjście Wielkiej Brytanii z UE, cel przewidujący zero taryf ulgowych dla umów o wolnym handlu z Unią i innymi krajami, zakłada wykluczenie brytyjskich usługi finansowych i biznesowych z jednolitego rynku UE. Jak przewiduje to kanclerz George Osborne, Wielką Brytanię czeka recesja, a straty gospodarcze spowodowane twardym stanowiskiem premier May wobec Brexit’u wkrótce postawią ją w obliczu gwałtownej reakcji opinii publicznej i biznesowych zwolenników Torysów.

 

Priorytety postawione przez May nie mają zwolenników pośród Brytyjczyków, gdyż jak wskazują sondaże, dla większości z nich dostęp do jednolitego rynku jest ważniejszy niż kontrola imigracji. Jeżeli jej plany dotyczące Brexitu zaczną się kruszyć, pierwszym w kolejce do ich zebrania będzie Boris Johnson wraz ze swoimi, cudownie zmartwychwstałymi ambicjami politycznymi o fotelu Prezesa Rady Ministrów. Zdaniem Kaletsky’ego, kiedy europejscy liderzy dostrzegą wreszcie słaby punkt premier May, ich odpowiedź na blef „Brexit means Brexit” powinna być jeszcze silniejsza. Albo Wielka Brytania odłączy się całkowicie od Unii i zapomni o jakimkolwiek preferencyjnym traktowaniu na rynku UE albo pozostanie członkiem Wspólnoty, przekonując swoich wyborców do zmiany zdania. Wkładem Unii w tę zmianę mogłoby być zaproponowanie jakiś reform w sprawie imigracji i innych, palących problemów. Pomogłyby one także innym krajom, gdzie wyborcy zwracają się przeciwko Unii. Według autora, postawienie Brytyjczykom takiej alternatywy zdecydowanie zwiększyłoby prawdopodobieństwo nieurzeczywistnienia Brexitu.

 

Jeżeli Wielka Brytania zdecyduje się na całkowity rozwód z Unią, nadal pozostanie członkiem Światowej Organizacji Handlu, w której obowiązuje klauzula największego uprzywilejowania, zobowiązująca traktowanie wszystkich członków organizacji na równi, chyba że niektórzy z nich są stronami specyficznych umów o wolnym handlu. W związku z tym, Unia Europejska byłaby zobowiązana traktować Wielką Brytanię tak samo jak Chiny, Japonię czy innych członków WTO, a Brytania nie mogłaby w żaden sposób „zemścić się” na Unii, nakładając na Wspólnotę dodatkowe restrykcje. Jak uważa Anatole Kaletsky, umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i innymi partnerami są raczej mało prawdopodobne, przynajmniej do następnej dekady. Ponadto, nawet jeżeli Davisowi w jakiś cudowny sposób uda się wynegocjować takie porozumienia, nigdy w pełni nie zaspokoją one żywotnych na brytyjskim rynku sektorów finansowego, usługowego, leków, transportu czy telekomunikacji.

 

Wyraźny wybór między „twardym Brexit’em” a pozostaniem wewnątrz zreformowanej Unii przesunie uwagę brytyjskich wyborców od kosztów członkostwa w UE do utraty korzyści z bycia we Wspólnocie. Według autora, europejscy przywódcy musieliby jednak pozytywnie przyczynić się do zmiany w umysłach brytyjskich wyborców, wyciągając przysłowiową marchewkę w postaci reform we Wspólnocie. Unia ma silną motywację do zaoferowania Brytanii reform imigracyjnych wykraczających poza to, co do tej pory wynegocjował David Cameron, gdyż brytyjskie referendum całkowicie zmieniło politykę fragmentacji Unii. Cały projekt europejski stoi obecnie przed egzystencjalnym zagrożeniem. Jeżeli Brexit dojdzie do skutku, rozpad strefy euro czy też całej Wspólnoty będzie musiał być brany pod uwagę jako realistyczna wizja przyszłości. Już teraz Unia mierzy się z żądaniami referendów dotyczących wyjścia ze Wspólnoty w osiemnastu krajach członkowskich. Zdaniem autora, jeżeli unijny przywódcy pokażą swoją elastyczność i otwarcie odpowiedzą na demokratyczną presję ze strony Wielkiej Brytanii, publiczne postrzeganie Wspólnoty zmieniłoby się także w pozostałych, eurosceptycznie nastawionych państwach członkowskich.

 

Unia Europejska posiada długą historię reagowania na polityczne kryzysy w istotnych dla Wspólnoty państwach członkowskich poprzez zastosowanie swoich zasad. Dopóki jednak nie otworzy się na wprowadzenie jakichkolwiek skromnych reform, wynik brytyjskiego referendum będzie nieodwracalny. Zdaniem przewodniczącego, Komisja Europejska stała się fanatycznym obrońcą wszystkich istniejących przepisów i umów UE, nawet jeżeli są one błędne i szkodliwe. Jej zdaniem, zgoda na reformy korzystne dla północy Wspólnoty wywoła falę żądań reform z części Unii. Komisja wie, że postulaty reform będą wykraczały daleko poza Wielką Brytanię, ponieważ reformy są pilnie potrzebne do skorygowania wielu wszechobecnych dysfunkcji w Unii. Ale czy to powód, by na jednym referendum oprzeć wszystkie zmiany? Jak zauważa Kaletsky, przez taką sztywność ideologiczną rozpadł się Związek Radziecki i niemalże Kościół katolicki. Z drugiej strony, co by się stało, gdyby Europa posłuchała brytyjskich wyborców i wykazała zdolność do przystosowywania się do zmieniającego się świata? Kaletsky podsumowuje, że jeśli taki cud się stanie, brytyjscy wyborcy mogą szczęśliwie pozostać w UE.

 

Opracowanie: Agata Supińska

 

Źródło: http://www.prospectmagazine.co.uk/economics-and-finance/how-to-stop-brexit

 

22.08.2016