Borys Johnson, stanowczo zapowiadający wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wraz z końcem października, zdaniem The Independent poniósł całkowitą porażkę. Jego „Do or die” i „no ifs or buts” okazały się niczym więcej, jak wyłącznie retorycznymi frazesami, które dodatkowo podsyciły polityczne spory przetaczające się przez już nie tak bardzo zjednoczone Królestwo.
The Independent, komentując komunikat o organizacji wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, zarzuca Johnsonowi, że kampania informacyjna o wartości 100 milionów funtów była poważnym marnotrawstwem pieniędzy podatników, która w dodatku nie rozwiała wątpliwości obywateli czy biznesu, a wręcz przeciwnie – dodatkowo je podsyciła.
Wraz z pozostaniem w Unii Europejskiej, Wielka Brytania będzie musiała nominować komisarza, który, pomimo bardziej lub mniej osobistej niechęci wobec Komisji Europejskiej, będzie musiał wypełniać swoje obowiązki tak, by nie zakłócać toczących się niezależnie od brexitu prac wewnątrz UE.
Borys Johnson w swojej politycznej karierze wielokrotnie okazał się odnosić sukces, pomimo nie do końca skutecznej polityki, jaką prowadził. Na ten moment Partia Konserwatywna, pomimo niewykonania obietnicy danej wyborcom, ma w sondażach 12-punktową przewagę nad Partią Pracy. Zdaniem The Independent, jeżeli umowa o wyjściu z UE nie zostanie zaakceptowana przez brytyjski parlament przed wyborami parlamentarnymi, Johnson może posunąć się do zmobilizowania elektoratu do głosowania na Torysów, obiecując znów wyjście z Unii Europejskiej wbrew decyzji mającego przewagę w głosowaniu parlamentarnym „establishmentu”.
W scenariuszu, w którym wybory odbędą się jednak po tym, jak umowa zostanie zaakceptowana przez parlament, wygranym również będzie Borys Johnson, gdyż w ten sposób pozbawi Partię Brexit czy Liberalnych Demokratów głównych atrybutów, które decydują o oddaniu głosu na te partie przez wyborców.
Okres jesienno-zimowy nie jest najlepszym okresem na prowadzenie aktywnej kampanii wyborczej. Zdaniem The Independent wielu wyborców, zamiast do urn, zdecyduje się na świąteczne zakupy czy przyjęcie przedświąteczne w ich biurze, odzwierciedlając w ten sposób swoją frustrację z przedłużającego się impasu ws. brexitu.
Mimo, że Johnson jest przekonany o tym, że zdoła pokonać Corbyna, lider Partii Pracy już w kampaniach prowadzonych przeciwko May udowodnił, że jest w stanie zagrozić prowadzonej przez Torysów kampanii. Co ważniejsze, kwestie decydujące o wyborach powszechnych niekoniecznie są tymi, na których skupia się uwaga partii rządzącej. Różnice w frekwencji, zwłaszcza wśród osób starszych i studentów, oraz historycznie duża ilość rebeliantów zasiadających w parlamencie oraz niezależnych deputowanych, mogą jeszcze bardziej skomplikować sprawę.
Pomimo tego, że zwycięzca wyborów parlamentarnych uzyska mandat od społeczeństwa, według The Independent sprawa brexitu może pozostać nieprzesądzona, aż do czasu przeprowadzenia ponownego i ostatecznego referendum ogólnokrajowego, w którym Brytyjczycy ostatecznie podejmą decyzję, czy odejść, a może jednak zostać w UE.
28 X 2019
