Wybory parlamentarne rozwiązaniem dla brytyjskiego impasu

W czasach kryzysu kuszące wydaje się szukanie pocieszenia w Piśmie Świętym – pisze Alan Mendoza na łamach CITY AM. Powołując się na fragment Ewangelii wg św. Marka (Mk 3,25 „I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać”), za słynnym przemówieniem Abrahama Lincolna z 1858, Mendoza udowadnia, że sytuacja w Wielkiej Brytanii wywołuje poziom wrogości bliski temu, który podzielił Stany Zjednoczone w drugiej połowie XIX w. 

We wtorek 22 października Izba Gmin po raz pierwszy od początku 2017 r. pozytywnie wypowiedziała się na temat brexitu, popierając drugie czytanie projektu umowy o wystąpieniu. Sukces, którego nie udało się osiągnąć Theresie May trzykrotnie, przypadł Borysowi Johnsonowi. Brytyjscy posłowie, zauważając jednak, że parlament zaczyna zbliżać się do zaakceptowania umowy i wystąpienia z Unii Europejskiej w terminie do 31 października 2019, zdecydowali się wcisnąć hamulce i zablokować przyjęcie przyspieszonego harmonogramu prac legislacyjnych, co praktycznie gwarantuje, że Wielka Brytania nie wystąpi z Unii Europejskiej przed końcem listopada.

Zdaniem brytyjskiego analityka, opóźnienie brexitu nie ma jednak żadnego racjonalnego powodu. „Wszystkie argumenty, które usłyszymy w nadchodzących tygodniach, zostaną zmienione w stosunku do tych, które usłyszano po raz pierwszy kilka miesięcy temu podczas analizy umowy May” pisze Mendoza. „Podczas gdy parlament majstruje przy umowie, kraj płonie, jeśli chodzi o ignorowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej”.

Według brytyjskiego analityka, Izba Gmin została nieodwołalnie podzielona przez brexit, a największą ofiarą tego politycznego sporu są obywatele Wielkiej Brytanii.  Zdaniem dyrektora Henry Jackson Society, do tej sytuacji nie musiało w ogóle dojść. Borys Johnson, wbrew negatywnym opiniom na jego temat, osiągnął to, co wszystkim wydawało się nieosiągalne – w wyznaczonym przez brytyjski parlament terminie przedłożył zmodyfikowany projekt umowy wyjścia z UE, a co więcej, wbrew wcześniejszym zapowiedziom Unii Europejskiej, urzędnicy unijni usiedli z nim do stołu, by renegocjować umowę wcześniej wynegocjowaną przez Theresę May.

„Żadna wynegocjowana umowa nigdy nie będzie idealna ani nie spełni wszystkich celów każdej ze stron. Taka jest natura kompromisu” – pisze Mendoza. Rząd brytyjski nie ma większości i nie może podejmować żadnych znaczących decyzji. Wielka Brytania korzysta z oparów tego, co pozostało po starym ustawodawstwie. Dyrektor HJS twierdzi, że „międzynarodowy głos Wielkiej Brytanii jest zduszony, ponieważ brakuje nam przepustowości, aby zdecydowanie interweniować w sprawach polityki zagranicznej, biorąc pod uwagę intensywność dyskusji na temat brexitu.”

To co ma teraz ma jakiekolwiek znaczenie w Wielkiej Brytanii, to, czy parlament brytyjski dostrzeże w jakiej sytuacji postawił kraj i podejmie jedyny możliwy sposób na honorowe rozwiązanie tego impasu, jakim są wybory parlamentarne, które nadadzą posłom mandat do podejmowania decyzji w imieniu obywateli. Rząd prosił o to parlament już dwa razy, jednak opozycja nieustannie zasłaniała się koniecznością odsunięcia możliwości doprowadzenia do brexitu bez porozumienia. W związku z przedłużeniem negocjacji do 31 stycznia 2020, argument ten stracił swoją ważność. „Ludzie czekają. Czas, aby politycy przestali się ukrywać i wreszcie zaczęli brać odpowiedzialność za swoje działania” podsumowuje Mendoza.

 

24 X 2019

Źródło: https://www.cityam.com/this-house-divided-must-act-with-honour-stop-hiding-and-seek-a-new-mandate-from-the-people/