We wtorek 22 października Izba Gmin po raz pierwszy od początku 2017 r. pozytywnie wypowiedziała się na temat brexitu, popierając drugie czytanie projektu umowy o wystąpieniu. Sukces, którego nie udało się osiągnąć Theresie May trzykrotnie, przypadł Borysowi Johnsonowi. Brytyjscy posłowie, zauważając jednak, że parlament zaczyna zbliżać się do zaakceptowania umowy i wystąpienia z Unii Europejskiej w terminie do 31 października 2019, zdecydowali się wcisnąć hamulce i zablokować przyjęcie przyspieszonego harmonogramu prac legislacyjnych, co praktycznie gwarantuje, że Wielka Brytania nie wystąpi z Unii Europejskiej przed końcem listopada.
Zdaniem brytyjskiego analityka, opóźnienie brexitu nie ma jednak żadnego racjonalnego powodu. „Wszystkie argumenty, które usłyszymy w nadchodzących tygodniach, zostaną zmienione w stosunku do tych, które usłyszano po raz pierwszy kilka miesięcy temu podczas analizy umowy May” pisze Mendoza. „Podczas gdy parlament majstruje przy umowie, kraj płonie, jeśli chodzi o ignorowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej”.
Według brytyjskiego analityka, Izba Gmin została nieodwołalnie podzielona przez brexit, a największą ofiarą tego politycznego sporu są obywatele Wielkiej Brytanii. Zdaniem dyrektora Henry Jackson Society, do tej sytuacji nie musiało w ogóle dojść. Borys Johnson, wbrew negatywnym opiniom na jego temat, osiągnął to, co wszystkim wydawało się nieosiągalne – w wyznaczonym przez brytyjski parlament terminie przedłożył zmodyfikowany projekt umowy wyjścia z UE, a co więcej, wbrew wcześniejszym zapowiedziom Unii Europejskiej, urzędnicy unijni usiedli z nim do stołu, by renegocjować umowę wcześniej wynegocjowaną przez Theresę May.
„Żadna wynegocjowana umowa nigdy nie będzie idealna ani nie spełni wszystkich celów każdej ze stron. Taka jest natura kompromisu” – pisze Mendoza. Rząd brytyjski nie ma większości i nie może podejmować żadnych znaczących decyzji. Wielka Brytania korzysta z oparów tego, co pozostało po starym ustawodawstwie. Dyrektor HJS twierdzi, że „międzynarodowy głos Wielkiej Brytanii jest zduszony, ponieważ brakuje nam przepustowości, aby zdecydowanie interweniować w sprawach polityki zagranicznej, biorąc pod uwagę intensywność dyskusji na temat brexitu.”
To co ma teraz ma jakiekolwiek znaczenie w Wielkiej Brytanii, to, czy parlament brytyjski dostrzeże w jakiej sytuacji postawił kraj i podejmie jedyny możliwy sposób na honorowe rozwiązanie tego impasu, jakim są wybory parlamentarne, które nadadzą posłom mandat do podejmowania decyzji w imieniu obywateli. Rząd prosił o to parlament już dwa razy, jednak opozycja nieustannie zasłaniała się koniecznością odsunięcia możliwości doprowadzenia do brexitu bez porozumienia. W związku z przedłużeniem negocjacji do 31 stycznia 2020, argument ten stracił swoją ważność. „Ludzie czekają. Czas, aby politycy przestali się ukrywać i wreszcie zaczęli brać odpowiedzialność za swoje działania” podsumowuje Mendoza.
24 X 2019