Bartosz Kaczorowski
Adiunkt w Katedrze Historii Powszechnej Najnowszej. Zajmuje się dziejami autorytaryzmów iberyjskich, historią dyplomacji, głównie w latach 1939-1945, a także współczesnym życiem politycznym w Hiszpanii ze szczególnym uwzględnieniem katalońskiego separatyzmu. Jest autorem monografii: Churchill i Franco. Hiszpania w polityce Wielkiej Brytanii w okresie drugiej wojny światowej oraz Franco i Stalin. Związek Sowiecki w polityce Hiszpanii w okresie drugiej wojny światowej.
Ostatecznie jednak wybrano bardzo restrykcyjną wersję stanu alarmu, wprowadzając przymusową kwarantannę dla milionów ludzi, a jednocześnie ograniczając parlamentarną kontrolę nad rządem. Nie trzeba było długo czekać, by opozycja i niektórzy eksperci zaczęli oskarżać władzę o pogwałcenie zasad państwa prawa.
Kryzys wywołany przez koronawirusa może mieć istotny wpływ na tamtejszą panoramę wyborczą, bo już nieudolność rządu przełożyła się na spadki w sondażach. Mogą one zwiastować problemy z utrzymaniem władzy, zwłaszcza że koalicja PSOE-Podemos nie ma większości w Kortezach (wotum zaufania uzyskała z poparciem separatystów baskijskich i Republikańskiej Lewicy Katalonii). Do tych wszystkich problemów dochodzi widmo katastrofy gospodarczej. Zmora hiszpańskiej gospodarki z czasów kryzysu w 2008 r. – wysokie bezrobocie – znowu powraca: sam rząd szacuje je na 19%, ale dziennik „El Mundo” obliczył, że problem ten może dotknąć nawet 40% Hiszpanów.
O ile jednak spadki popularności lewicy wydają się prawdopodobne, o tyle trudno jednoznacznie stwierdzić, czy stworzą one perspektywę przejęcia władzy przez opozycję. W jej skład wchodzą bowiem ugrupowania znacząco różniące się programem: najbardziej na prawo znajduje się partia VOX, znacznie bardziej umiarkowana jest Partia Ludowa, a centrum okupują liberalni Obywatele. Centroprawica musi również zmierzyć się z innym problemem: w przeciwieństwie do lewicy nie może ona liczyć na głosy ze strony ugrupowań separatystycznych, dlatego też jeśli trzy partie chciałyby przejąć władzę w Hiszpanii, to same musiałyby zdobyć większość w Kortezach, to zaś de facto oznaczałoby konieczność uzyskania łącznie ok. 50% głosów. Tym samym do sprawowania rządów centroprawica potrzebowałaby miażdżącego zwycięstwa, a biorąc pod uwagę, że ostatnie wybory zakończyły się remisem obu bloków 43%:43%, o tak dobry wynik byłoby trudno. Sondaże co prawda dają centroprawicy już kilkuprocentową przewagę, ale z odpowiedzią na pytanie, czy będzie to stała tendencja, a tym samym, czy pandemia koronawirusa doprowadzi do radykalnej zmiany na hiszpańskiej sceny politycznej, trzeba będzie poczekać.