Sukces polityki balansowania? Turcja wobec wojny Rosji z Ukrainą

Karolina Wanda Olszowska

Karolina Wanda Olszowska

Dr, Instytut Historii UJ, koordynatorka prowadzonego przez OMP Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Krakowie.

Po agresji rosyjskiej na Ukrainę bardzo szybko pojawiły się głosy krytykujące Turcję za jej postawę balansowania między strefami wpływów. Często nie brały one pod uwagę okoliczności, że Turcja sprawnie wykorzystuje swoje położenie geograficzne oraz wszelkie atuty, jakie posiada, aby zyskać status mocarstwa regionalnego i ważnego gracza międzynarodowego.

Warto zwrócić uwagę na to, że Ankara w swojej historii niejednokrotnie zmuszona już była do balansowania, aby zadbać o własne interesy. Zaangażowanie się Imperium Osmańskiego w I wojnę światową, która skończyła się klęską państw centralnych, doprowadziło do rozpadu imperium oraz zmusiła Turków do walki o zachowanie pozostałości swojego państwa. Mustafa Kemal, pierwszy prezydent Republiki Turcji, wyciągnął wnioski i bardzo szybko zmienił założenia tureckiej polityki zagranicznej na „zero problemów z sąsiadami”. Ułożył poprawne relacje nawet z Grecją, z którą kilka lat wcześniej prowadził wojnę o tureckie terytoria. Podczas II wojny światowej rząd turecki zdecydował się zachować neutralność (wypowiadając wojnę dopiero w lutym 1945 roku) i przez większą część konfliktu prowadził interesy oraz negocjacje zarówno z aliantami, jak i państwami osi. Bardzo prawdopodobnym było, że polityka ta byłaby kontynuowana również po zakończeniu II wojny światowej, jednak postawa Związku Radzieckiego, żądającego wpływu na cieśniny czarnomorskie Bosfor i Dardanele, nie pozwoliła Ankarze na podtrzymanie takiej postawy, zmuszając rząd do szukania wsparcia w Stanach Zjednoczonych.

W XXI wieku Turcja powróciła do polityki balansowania, szczególnie w momentach, gdy napięte stawały się jej relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Warto przyjrzeć się tej polityce w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej, ze szczególnym uwzględnieniem tureckiej racji stanu oraz miejsca, jakie zajęła ona na arenie międzynarodowej z powodu swojej postawy oraz znaczenia międzynarodowego.

 

Karolina Wanda Olszowska

Dr, Instytut Historii UJ, koordynatorka prowadzonego przez OMP Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Krakowie.

Sytuacja przed rosyjską agresją

 

Rosja

 

Relacje Turcji z Rosją poprawiły się w 2016 roku (po kryzysie spowodowanym zestrzeleniem rosyjskiego samolotu). Od tego czasu pomimo licznych sprzecznych interesów, m.in. w Syrii, Libii czy na Kaukazie Południowym, pozostały one dobre. Bardzo szybko wznowiono rozmowy odnośnie budowy podmorskiego gazociągu Türk Stream (wówczas Turkish Stream) – ta inwestycja miała ogromne znaczenie dla Rosji, gdyż w ten sposób gazociąg omijał Ukrainę i pozwalał Moskwie zyskać niezależność, jeśli chodzi i transport gazu do zachodniej Europy.

        Rosja jest jednym z najważniejszych partnerów handlowych Turcji. Wolumen handlu między dwoma państwami osiągnął w 2019 r. 26 309 mld USD, z tureckim eksportem o wartości 3 854 mld USD i importem o wartości 22 454 mld USD[1]. W sierpniu 2021 roku minister handlu Mehmet Muş poinformował, że Turcja i Rosja dążą do zwiększenia wolumenu handlowego do 100 mld USD oraz zwiększenia współpracy w takich dziedzinach, jak energetyka, przemysł, rolnictwo oraz turystyka[2]. Ważną kwestię dla tureckiej gospodarki stanowili rosyjscy turyści – Moskwa wykorzystywała ich do nacisków na Ankarę. W 2021 roku Rosja zawiesiła połączenia lotnicze z Turcją. Stał się to w odpowiedzi na wypowiedź prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana nieuznającą aneksji Krymu oraz sprzedaż Ukrainie bezzałogowych rozpoznawczo-bojowych aparatów latających Bayraktary TB2, które zostały wykorzystane podczas wojny w Donbasie. Oczywiście oficjalnie został podany inny powód, mianowicie zagrożenie pandemią wirusa SARS-Cov-2[3].

         Pomimo wielu punktów spornych i rywalizacji o wpływy Rosja i Turcja współpracują przy wspólnych projektach, jak budowa elektrowni jądrowej w Akkuyu oraz prowadzą rozmowy co do współpracy przy budowie myśliwców i okrętów podwodnych. Zarazem analizując te zależności i dostrzegając można mnogość turecko-rosyjskich interesów i powiązań, to należy cały czas mieć na uwadze, że to jedynie część tureckich interesów.

 

Ukraina

 

Interesy turecko-ukraińskie były z pewnością mniej spektakularne jak te z Rosją. Jednak po bliższej analizie zauważyć można, że stanowią one także tureckie partnerstwo strategiczne. Podczas wizyty prezydenta Erdoğana w Kijowie 3 lutego 2022 roku została podpisana umowa o wolnym handlu. Turcja jest również jednym z największych zagranicznych inwestorów na Ukrainie. Blisko współpracuje z ukraińskim sektorem obronnym – pod Kijowem powstać ma fabryka dronów i centrum szkoleniowe dla ich operatorów, wspólnie mają produkować ciężkie drony bojowe Bayraktar Akinci, strona ukraińska ma być odpowiedzialna za budowanie silników. Oczywiście wszystkie aktualne plany zostały zastopowane przez wojnę, ale nie znaczy to, że któraś ze stron z nich zrezygnowała.

 

Balansowanie między Moskwą a Kijowem

 

Zaraz po agresji rosyjskiej na Ukrainę pojawiły się pytania o to, jak w obliczu wojny zachowa się Turcja. W Polsce liczono, że jednoznacznie opowie się ona po stronie ukraińskiej. Bardzo istotna stała się kwestia cieśnin czarnomorskich – na mocy traktatu z Montreux z 1936 roku to Turcja sprawuje kontrolę nad Bosforem i Dardanelami. Mogła zamknąć przejście dla państw będących w stanie wojny (ale wówczas musiała umożliwić powrót floty czarnomorskiej), albo w przypadku, gdyby sama obawiała się zagrożenia wojną, mogłaby zamknąć je całkowicie. Ankara zdecydowała się wybrać opcję pierwszą, co było do przewidzenia. Cieśniny czarnomorskie powróciły do debaty w sierpniu 2022 roku, gdy podpisano umowy zbożowe, których celem było umożliwienie bezpiecznego transportowania ukraińskiego oraz rosyjskiego zboża z portów czarnomorskich przez cieśniny na Morze Śródziemne. Podpisane umów, które zostały przedłużone na kolejne 120 dni w listopadzie, zostało uznane za ogromny sukces tureckiej dyplomacji. Bezpieczny transport zboża ma zapobiec klęsce głosu na świecie, szczególnie w Afryce, a w jego konsekwencji kolejnej fali niekontrolowanych migracji. Oczywiście pojawiały się głosy o łamaniu przez Rosję postanowień umowy, a także o sprzedawaniu skradzionego ukraińskiego zboża, na które przymykała oczy Turcja. Nie można jednak pomijać, że umowę udało się wynegocjować, ukraińskie zboże przepływa przez cieśniny i nawet w momencie, gdy strona rosyjska jednostronnie wypowiedziała swoją umowę i obawiano się przyszłości porozumienia, to po rozmowie prezydentów Erdoğana i Putina Rosja wróciła do umowy, zapowiadając nawet, że nawet jeśli w przyszłości ponownie wypowie swoją umowę, to będzie respektować ukraińską.

To właśnie próba mediowania między stronami dała Turcji wpłynęła na odbiór Turcji na arenie międzynarodowej. Prezydent Erdoğan pokazał, że jest jednym z nielicznych przywódców, którzy mają możliwość prowadzić mediacje na w miarę neutralnym gruncie – w odróżnieniu od spotkań na Białorusi – choć realnie niewiele one przyniosły poza kwestiami prestiżowymi, bo Kijów i Moskwa nie zbliżyły się do zawieszenia broni i rozmów pokojowych (aczkolwiek daje to pewną możliwość na przyszłość)[4].

Rozpatrując zagadnienie polityki Turcji wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, należy mieć na uwadze, że znaczna część tureckiego społeczeństwa (ok. 90 procent) uważa, że ich kraj nie powinien angażować się w tą wojnę. Warto mieć również na uwadze, że długoletnia narracja oparta na ukazywaniu państw zachodnich jako przeciwników tureckiego interesu, zaowocowała tym, co ilustrują wyniki innego sondażu: wedle nich to nie Rosję Turcy postrzegają jako zagrożenie, a państwa Europy Zachodniej, które miałyby „działać na zasadach osmańskich kapitulacji i chcieć rozebrać Turcję, tak jak wcześniej Imperium Osmańskie”. Do tego wszystkiego dochodzi również kwestia przyjęcia Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Po trudnych początkach, przed czerwcowym (2022 roku) szczytem NATO w Madrycie wydawało się, że ratyfikacja w parlamentach będzie przebiegała łatwiej, choć już wówczas można było zauważyć znaczne różnice w postrzeganiu warunków, na których Turcja miała ratyfikować przyjęcie Szwecji i Finlandii. Warunkiem brzegowym dla Ankary było nie tylko zniesienie embarga na broń, nałożonego przez te kraje na Turcję po rozpoczęciu jednej z tureckich ofensyw w Syrii (skierowanej przeciwko syryjskim Kurdom), ale również zaprzestanie pomocy dla mniejszości kurdyjskiej w Syrii, Turcja postrzega bowiem obecne tam jednostki kurdyjskie jako przedłużenie Partii Pracujących Kurdystanu – czyli organizacji, która została założona w latach 80. XX wieku w Turcji przez tureckich Kurdów i walcząc o niepodległy Kurdystan, a następnie autonomię, dokonała licznych zamachów, w tym na cywilów. Oczywiście należy mieć na uwadze, że tureckie wojska również zbrojnie pacyfikowały osoby powiązane z PKK (albo jedynie o to posądzane) – wojna między PKK a Turcją pochłonęła ok. 40 tys. istnień po obydwóch stronach. Rząd w Ankarze żąda zatem całkowitego zaprzestania wspierania Kurdów w Syrii, deportowania osób, które Turcja oskarża o terroryzm, oraz zakazu wszelkiej działalności przedstawicieli PKK w Szwecji i Finlandii. Żądania te są bardzo kontrowersyjne również dlatego, że Szwecja i Turcja bardzo różnie definiują terroryzm i wspieranie terroryzmu. O ile PKK jest uznawane za organizację terrorystyczną również przez NATO, to np. Ruch Gülena (oskarżany o przygotowanie nieudanego puczu w 2016 roku) już nie, a strona turecka żąda deportowania również jego przedstawicieli. Do tego dochodzą różnice w interpretacji tego, czym jest „wspieranie”, gdyż dla Turcji to wszelka działalność związana z PKK, nawet wyrażanie poparcia czy wywieszanie flag, zaś w Szwecji nie istnieją nawet rozwiązania prawne, które w tym momencie mogłyby zakazać demonstracji z flagami PKK. Kolejną sporną kwestię stanowi sama deportacja, gdyż Turcy oczekują, że to rząd Szwecji zgodzi się na takie rozwiązanie, zaś Sztokholm zaznacza, że decyzja o deportowaniu kogoś leży w kompetencjach nie rządu, lecz sądów, które podejmują ją na podstawie przedstawionych dowodów[5].

            Strona turecka odnosi się często do sytuacji z lat 80. XX wieku, gdy po wystąpieniu Grecji ze struktur NATO, zgodziła się później ponownie na jej przyjęcie, a obecnie to właśnie Ateny lobbują m.in. w Stanach Zjednoczonych przeciwko Turcji. Z perspektywy Ankary, Szwecja powinna pójść na większe ustępstwa, jeśli chce uzyskać ratyfikację akcesji. Jednak przyglądając się tym wielomiesięcznym negocjacjom, należy zauważyć, że po pierwsze kwestia negocjacji z Finlandią została już rozwiązana, zniesiono embargo na broń i strona turecka przyznała, że akcesję samej Finlandii jest gotowa od razu ratyfikować. Po drugie, że w tych trójstronnych szwedzko-turecko-fińskich rozmowach nie należy zapominać o Rosji, z którą Turcja ma dobre relacje i wiele interesów gospodarczych i musi działać w taki sposób, aby nie skomplikować sobie zbytnio tych relacji, szczególnie mając na uwadze swoje problemy gospodarcze, zbliżające się wybory i fundusze rosyjskie, jakie w Turcji się pojawiły. Z drugiej strony są także Stany Zjednoczone, z którymi prezydent Erdoğan ma od lat bardzo trudne, napięte stosunki, ale jednocześnie ma świadomość, że z USA łączy Turcję strategiczne partnerstwo, którego nie można zaprzepaścić. Od początku negocjacji „na stole” pojawia się także kwestia zezwolenia przez Kongres na sprzedanie Turcji myśliwców F-16 nowej generacji oraz zestawów do modernizacji F-16, które Turcja już posiada. Jest to ważna karta przetargowa mogąca wpłynąć na turecką postawę. Jednak w obliczu zbliżających się wyborów (w dalszym ciągu zaplanowanych na 14 maja 2023 roku, choć ta data nie jest już pewna), przyszłość rozszerzenia NATO i postawy Turcji podczas wojny ukraińsko-rosyjskiej jeszcze bardziej się skomplikowała.

 

Tureckie korzyści

 

Turcja niejednokrotnie udowodniła już, że prowadzi politykę na wskroś pragmatyczną, nastawioną na swój własny interes, własną rację stanu. Oprócz korzyści wizerunkowych, jakie przyniosło Turcji mediowanie między stronami wojny rosyjsko-ukraińskiej, należy mieć na uwadze korzyści czysto finansowe. 18 sierpnia 2022 roku (kilkanaście dni po spotkaniu turecko-rosyjskim w Soczi) prezydent Erdoğan udał się z wizytą do Lwowa i spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Skład tureckiej delegacji był bardzo szeroki, a Turcy wrócili do kraju z bardzo konkretnymi umowami na odbudowę infrastruktury ukraińskiej po wojnie. Powołano także wspólną grupę roboczą, która po zakończeniu wojny ma pracować nad przyciągnięciem tureckich firm i kapitału. Oczywiście strona turecka podkreślała, że te przyjazne relacje są pokłosiem tureckiej pomocy. Do sierpnia 2022 roku Ankara przekazała Ukrainie 98 ciężarówek z pomocą humanitarną, gościła ponad 325 tys. uchodźców z Ukrainy, a także pomagała w negocjacjach o uwolnienie, a później przyjęła obrońców Azowstalu. Przez cały okres wojny sprzedaje także Ukraińcom swoje drony bojowe Bayraktary TB2, które właśnie na kanwie walk na Ukrainie weszły do światowej popkultury. Sprzedaż tureckiego uzbrojenia obejmuje nie tylko drony, ale również choćby wojskowe pojazdy transportowe typu Kirpi czy amunicję.

            Biorąc pod uwagę, że Turcja większość z tych rzeczy sprzedaje, osiągając bardzo konkretne korzyści finansowe, a także pamiętając o umowach, jakie udało jej się już podpisać z Kijowem oraz o znaczeniu, jakie ma dla rządu ukraińskiego, Ankara może okazać się jednym z faktycznych zwycięzców sytuacji wywołanej tą wojną. Tym bardziej, że po drugiej stronie mamy bardzo jasne interesy tureckie z Rosją. Co prawda budowa elektrowni atomowej została wstrzymana, a Turcja stara się pokazywać światu jako kraj, który przestrzega umów i kontroluje transporty kierowane przez Cieśniny, ale zarazem w 2022 roku turecki eksport do Rosji wzrósł o 46 procent. Turcja nie przyłączyła się również do sankcji nałożonych na Moskwę. Oczywiście Turcy mają świadomość tego, że muszą prowadzić w tym ostatnim względzie wyważoną politykę: po tym, jak zostały zawieszone dla Rosjan systemy Visa i Mastercard, tureckie kurorty zgodziły się na uznawanie rosyjskich systemów Mir, gdy jednak okazało się, że może zakończyć się to sankcjami nałożonymi na Turcję, kolejne hotele zaczęły wycofywać się z tej możliwości.

            Coraz częściej pojawiają się głosy, że Turcja pomaga Rosjanom w omijaniu sankcji nałożonych przez kraje zachodnie. Głośnym przykładem jest tutaj miliarder Roman Abramowicz, którego jacht został zacumowany w tureckim porcie i który wynajmuje w Stambule nieruchomość, płacąc za nią 15 tys. dolarów miesięcznie. Szacuje się, że aktualnie Rosjanie stanowią prawie 50 procent spośród obcokrajowców, którzy zdecydowali się nabyć w Turcji nieruchomości[6].

            Na tureckiej scenie politycznej pojawiają się również głosy, że to właśnie rosyjskie pieniądze wespół z saudyjskimi, katarskimi i pochodzącymi z ZEA pomogły prezydentowi Erdoğanowi zmniejszyć pod koniec 2022 roku galopującą dotąd inflację. W końcu mimo tego, że w listopadzie wzrosła do ponad 80 procent oficjalnie (i 180 nieoficjalnie), to w grudniu udało się ją zmniejszyć na tyle, że inflacja roczna wyniosła jedynie ponad 60 procent. W budżecie znalazły się również środki na podniesienie płacy minimalnej, wynagrodzenia dla urzędników, a także dla osób, które po zniesieniu wieku emerytalnego mogą przejść na emeryturę. Bez doraźnej pomocy z zewnątrz nie byłoby to możliwe.

 

Zakończenie

 

Wojna rosyjsko-ukraińska jest bardzo ważna dla naszej środkowoeuropejskiej części świata. Z polskiej perspektywy wydaje się, że nie można mieć wątpliwości, kto jest agresorem, a każda współpraca z Rosją postrzegana jest w kategoriach sprzymierzenia z tyranem. Warto mieć jednak na uwadze, że ten sam konflikt (postrzegany jako zderzenie Wschodu i Zachodu) na Bliskim Wschodzie czy w Afryce postrzegany jest zupełnie inaczej. Choć Turcja cały czas powtarza, że popiera całkowicie suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy i wspierać będzie rokowania pokojowe, to jednocześnie równie często podkreśla, że dla niej „bliską” wojną była wojna w Syrii, że cały czas ponosi jej konsekwencje, czy to zaangażowania militarnego, bowiem cały czas giną tureccy żołnierze, czy to przyjęcia prawie 4 mln uchodźców z Syrii. Wskazuje również, że gdyby wówczas świat zareagował na zapędy agresywnej polityki rosyjskiej, to może nie mielibyśmy teraz wojny na Ukrainie.

            Oczywiście to tylko jeden z punktów widzenia. W Syrii toczy się wojna domowa wspierana przez Rosję, a nie nastąpiła sama agresja Moskwy na Damaszek. Warto jednak mieć na uwadze turecką perspektywę i to, że może okazać się, że to właśnie Ankara będzie wielkim zwycięzcą trwającego konfliktu. Jej zaangażowanie w mediacje pokazało, że należy się z nią liczyć i to ona „nie odwraca się od żadnych drzwi”. Może być więc bardzo potrzebna w budowaniu dalszego wyglądu świata. Prezydent Erdoğan w prowadzeniu polityki skupił się głównie na własnych interesach i interesach Turcji – może się okazać, że gospodarczo wiele zyskała, oczywiście te zyski mogą nie być aż tak bardzo widoczne w kontekście sytuacji gospodarczej i związanej z tym olbrzymiej skali potrzeb. Należy wreszcie zauważyć, że rząd turecki wrócił ze spotkania we Lwowie z bardzo konkretnymi umowami gospodarczymi, choć bez medali. Twierdzenie więc, że Ukraina obserwuje, kto ją wspiera i wyciągnie konsekwencje w stosunku do krajów takich jak Turcja, wydaje się całkowicie bezzasadne. Turcja gra tak, aby zabezpieczyć własne interesy. Oczywiście należy dopuścić jako możliwe i to, że może w końcu przelicytować i stracić więcej, niż zyskała, tym bardziej, że istnieją liczne sytuacje, które wcześniej ciężko jest przewidzieć w analizach i prognozach (jak klęski żywiołowe). Niemniej dokonując bilansu pierwszego roku wojny rosyjsko-ukraińskiej i jej konsekwencji dla poszczególnych państw, na których położenie ona wpływa, Turcja wydaje się wychodzić z tej sytuacji z mocniejszą pozycją międzynarodową niż rok wcześniej.

 

[1] Relations between Turkey and the Russian Federation, [online:] https://www.mfa.gov.tr/relations-between-turkey-and-the-russian-federation.en.mfa [online: 12.11.2021].

[2] Turkey vows to rev up trade with Russia to reach mutual $100B goal, „Daily Sabah”, 1.08.2021, [online:] https://www.dailysabah.com/business/economy/turkey-vows-to-rev-up-trade-with-russia-to-reach-mutual-100b-goal [dostęp: 12.11.2021].

[3] Rusya Türkiye’ye uçuş yasağını 21 Haziran’a uzattı, „DW”, 1.06.2021, [online:] https://p.dw.com/p/3uFud [dostęp: 12.11.2021].

[4] Jak bardzo obie strony liczą się z przychylnym spojrzeniem ze strony Ankary, pokazało trzęsienie ziemi, które nawiedziło Turcję i Syrię 6 lutego 2023 roku. Zaraz po tym ogromnym kataklizmie rząd turecki zwrócił się do społeczności międzynarodowej z prośbą o wsparcie. Wśród państw, które odpowiedziały były również Rosja i Ukraina. Biorąc pod uwagę, że Kijów sam cały czas potrzebuje zespołów ratowniczych, świadczy to, że każda ze stron chciała pokazać się jako sojusznik, na którego w razie kryzysu może liczyć Ankara [przypis 10.02.2023].

[5] Podobnie sytuacja wygląda w kontekście postrzegania wolności słowa. W styczniu 2023 roku doszło do spalenia Koranu przed budynkiem ambasady tureckiej w Sztokholmie. Dokonał tego skrajnie nacjonalistyczny szwedzko-duński polityk. Oczywiście rząd Szwecji bardzo szybko potępił całe zajście, ale jednocześnie stwierdził, że nie może ukarać tego polityka, ani zabronić demonstracji antytureckich (podczas których powiewają flagi PKK, a ostatnio spłonęła kukła prezydenta Erdoğana), gdyż jest to kwestia wolności słowa [przypis 10.02.2023].

[6] Jest to oczywiście w tym momencie korzystne – z powodu bardzo słabego kursy liry wielu obcokrajowców zdecydowało się kupić nieruchomości w Stambule czy tureckich kurortach. Jednocześnie wywołuje to ogromne niezadowolenie samych Turków, którzy wskazują, że koszty nieruchomości w Turcji w przeciągu roku podrożały o ponad 218 procent, a kupowanie ich przez obcokrajowców, którzy wykorzystują słabość liry, sprawia, że ceny nieruchomości jeszcze bardziej rosną i stają się niedostępne dla tureckiego społeczeństwa klasy średniej.